- Brandon, obudź się! - Marisa mną wstrząsnęła.
- Zostaw mnie samego. - mruknąłem i chwyciłem poduszkę, naciągając ją na głowę.
Westchnęła, a następnie wstrząsnęła mną ponownie. - Brandon, poważnie, wstawaj. Musisz zobaczyć się z Rosalie.
- Dobrze. Wstałem. - powoli usiadłem, przecierając oczy.
- Ubieraj się, a ja pójdę po coś do jedzenia.
Odpowiedziałem skinieniem głowy i zrzuciłem z siebie kołdrę, wstając z łóżka. Podszedłem do swoich ubrań i rozpocząłem poszukiwania aż w końcu znalazłem to, czego potrzebowałem. Para koszykarskich spodenek, a także biała bluzka z dekoltem w kształcie litery "V". Chwytając dół mojej koszulki, uniosłem ją i ściągnąłem z siebie. Szybko zastąpiłem ją inną koszulką, a następnie zrobiłem to samo ze spodniami, zakładając koszykarskie spodenki. Marisa wróciła do pokoju, kiedy skończyłem się ubierać.
- Nie byłam pewna, co chcesz, więc przyniosłam ci trochę zboża. - podała mi miskę pełną Fruit Loops.
Zaśmiałem się. - Dziękuję. - wróciłem do swojego łóżka i usiadłem.
Szybko zjadłem płatki, a następnie oddałem jej miskę, ocierając usta.
- Czy Rosalie jest gotowa, aby mnie zobaczyć? - zapytałem.
- Jestem pewna, że jest. Chodźmy. - zasygnalizowała, abym podążął za nią, więc tak zrobiłem.
Wyszliśmy z pokoju, wędrując długim korytarzem. Kiedy doszliśmy na miejsce, czułem, jakbym się zestarzał. Marisa powoli otworzyła drzwi, odsłaniając Rosalie.
- Cześć, Brandon. - Rostalie wstała z krzesła, aby podejść i mnie przywitać.
Uśmiechnąłem się. - Cześć, Rosalie.
Skierowałem się do krzesła, siadając na nie, kiedy Rosalie wróciła na swoje. Marisa pomachała do mnie po raz ostatni przed zamknięciem drzwi, pozostawiając nas samych. Nienawidziłem tutaj być. Mówienie o swoich uczuciach...to po prostu coś, czego nienawidzę. Nienawidzę mówić ludziom o tym, jak się czuję i co o nich myśle.
- Jak się masz? - odchrząknęła Rosalie.
Wzruszyłem ramionami. - W porządku...A ty?
- Czuję się dobrze, lecz nie jesteśmy tutaj, aby rozmawiać o mnie. Jesteśmy tutaj, by rozmawiać o tobie. - wskazała na mnie.
- Tak... - mruknąłem, spuszczając wzrok.
- Czy...Czy ostatnio zrobiłeś sobie krzywdę? - zapytała mnie.
- Nie. Aktualnie nie.
- Co cię powstrzymuje?
- Reagan...Reagan mnie powstrzymuje. - oblizałem wargi.
- W jaki sposób to robi? - zapytała, po raz kolejny dopasowując się do fotela.
- Powiedziała, że rani ją, kiedy widzi, że robię to sobie...Poprosiła mnie, abym przestał, więc staram się...By ją uszczęśliwić. - uśmiechnąłem się na myśl o tym, że Reagan jest szczęśliwa. Było to wszystko, czego potrzebowałem.
- Podoba ci się? - zapytała Rosalie.
- Nie. Reagan to moja najlepsza przyjaciółka, niemal jak siostra, której nigdy nie miałem. Podoba mi się ktoś inny.
- A kto to? - zapytała.
- Tori Powers. - szepnąłem, a w moim żołądku natychmiast pojawiło się tysiące motyli.
- Farmaceutka?
- Tak... - zamilkłem.
- Zaprosiłeś już ją na randkę?
Westchnąłem, dostając coraz bardziej denerwujące pytania.
- Nie. Nie zaprosiłem. Boję się. - przebiegłem palcami po swoich włosach.
- Czego, Brandon? - oblizała wargi i spojrzała mi prosto w oczy.
- Odrzucenia...Bycia zranionym. - odpowiedziałem, patrząc w jej oczy.
- Cóż, czy ona też cię lubi?
- Myślę, że tak...Odwzajemnia moje pocałunki i rumieni się, kiedy jestem obok. - zaśmiałem się.
- Więc, zaproś ją. Oboje wyglądacie uroczo. - zaśmiała się Rosalie.
- Dobrze. Spróbuję. - uśmiechnąłem się do niej.
- Nadszedł czas, by iść. Zobaczymy się jutro, dobrze? - wstała i podeszła do drzwi.
Podążałem tuż za nią, gdy prowadziła mnie przez korytarz, do mojego pokoju. Kiedy zeskanowała swoją kartę, drzwi się otworzyły, a ja wszedłem do środka.
- Pa, Rosalie! - przytuliłem ją pośpiesznie, a następnie odeszła.
Położyłem się z powrotem na łóżko, wpatrując się w sufit. Naprawdę nie wiem, co teraz zrobić. Co jeśli zaproszę Tori, a ona odmówi? Byłbym przez to przybity i wróciłbym do cięcia, przez co zraniłbym Reagan. Wszystkie uczucia budujące się we mnie sprawiają, że chcę się ciąć. Zbyt dużo stresu do zniesienia. Szybko odciąłem się od swoich myśli, gdy drzwi się otworzyły, a Reagan wraz z Justinem weszli do pomieszczenia.
- Hej. - uśmiechnęła się Reagan i pobiegła, by usiąść obok mnie na łóżku.
Uśmiechnąłem się i podniosłem, a następnie owinąłem wokół niej ramiona, przyciągając ją do uścisku. - Hej.
- Dobrze spałeś? - zapytała.
Skinąłem głową. - A ty?
Westchnęła i pokręciła głową. - Miałam koszmar. - przygryzła wargę.
- O czym?
- Wolałabym o tym nie mówić. - wymamrotała.
- Dobrze, Reagan. Nie musisz. - uśmiechnąłem się.
- W porządku...Rozmawiałeś dzisiaj z Tori? - zapytała, zmieniając temat.
- Nie. Ale jestem pewny, że przyjdzie tutaj za chwilę, aby dać mi leki. - powiedziałem.
- Umówisz się z nią? - zapytała, patrząc na mnie.
- Spróbuję...Po prostu boję się, że odmówi. - zmarszczyłem brwi.
- Aw. - Reagan delikatnie dotknęła mojego policzka, a następnie podniosła mój podbródek, abym na nią spojrzał. - Wiem, że Tori cię lubi, więc nie denerwuj się. Zgodzi się. - posłała mi uspakajający uśmiech.
- Na pewno? - zapytałem cicho.
- Jestem pewna.
Siedzieliśmy w milczeniu przez kilka kolejnych minut aż w końcu drzwi się otworzyły i byłem pewien, że jest to Tori z wózkiem pełnym lekarstw i wody. Justin i ja wstaliśmy, podchodząc do niej.
- Dzień dobry. - uśmiechnęła się.
- Dzień dobry. - obaj odpowiedzieliśmy równocześnie.
- Wiecie, co robić. - podała nam nasze leki po czym chwyciliśmy za butelkę wody.
Wrzucając dwie tabletki do ręki, umieściłem je w ustach, otwierając butelkę wody. Włożyłem butelkę wody do swoich ust i przechyliłem głowę do tyłu tak, aby połknąć tabletki wraz z wodą. Oddałem wszystko Tori, a następnie Justin zrobił to samo.
- Tori? - zapytałem, patrząc na nią.
- Tak? - uśmiechnęła się, napotykając mój wzrok.
- Czy mogę o coś spytać? - moje tętno przyśpieszyło.
- Oczywiście. O co?
- Czy...Czy zostaniesz moją dziewczyną? - zapytałem nerwowo.
Milczała przez chwilę, aby dotarło do niej to, co powiedziałem, lecz ogromny uśmiech rozprzestrzenił się na jej twarzy. - Bardzo chciałabym być twoją dziewczyną. - podeszła bliżej mnie.
Chwyciłem ją w pasie i przyciągnąłem jej usta do swoich, delikatnie składając na nich pocałunek po czym szeroko się uśmiechnąłem, odrywając się od niej. Spojrzałem na uśmiechniętą Reagan.
- Mówiłam. - powiedziała bezgłośnie.
Roześmiałem się i pokręciłem głową, odwracając się w stronę Tori i całując ją po raz kolejny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Aw, Brandon i Tori są przesłodcy.
Przepraszam, że dodaję ten rozdział dzisiaj, a nie wczoraj...Nie złoście się. Kocham was. Pa.
Twitter: https://twitter.com/gxmezbeauty
Jeeeejku jakie to jest slodkie :*
OdpowiedzUsuńSŁODKO *.* KOCHAM TO OPOWIADANIE
OdpowiedzUsuńSłodkoo ♥
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie było 'Jeagan' moments :c
Dziękuję, że tłumaczysz . xoxox
Są przesłodcy !
OdpowiedzUsuńAwwww <333
OdpowiedzUsuńaww <3
OdpowiedzUsuńaww... <3
OdpowiedzUsuńOjeej, kocham. <3
OdpowiedzUsuń+ JEŚLI WIDZISZ TEN KOMENTARZ TO ODPOWIEDŹ NA MOJE PYTANIE:
*ZNASZ JAKIEŚ FAJNE TŁUMACZENIA FANFICTION'ÓW? Typu danger, dark, 30 day boyfriend, bronx i wgl?
Aww, boskie *-* Dziś zaczęłam czytać to tłumaczenie i nie mogłam się oderwać. Just love.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy powiadamiacie o rozdziałach na twitterze, ale jeśli tak to prosilabym :) @DameSwaggie
Brandon jest SUUUPER ! ^_^
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńKocham cię dzieewczyno!
OdpowiedzUsuńTo jest takie awwwww. *_*
OdpowiedzUsuńOmg. Oni sa slodcy asdfghjkl czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńBooskie <3
OdpowiedzUsuńjaki słodki rozdział *.* czekam na nastepny <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam *-*
OdpowiedzUsuń@mak3mesmil3
Ojj tak są bardzo słodcy. Pasują do siebie, tak myślę... Wcześniejszy rozdział był co najmniej ohydny, ale dobrze, że to tylko sen. Dobrze tłumaczysz ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam z niecierpliwością na następny
La♥ren :**
za krótki, za mało Justina, daj kolejny
OdpowiedzUsuńNie musisz przepraszać, nic się nie stało :)
OdpowiedzUsuńawww Brandon i Tori *.*
Już się nie mogę doczekać kolejnego :)
Buziaki <3
@NowSuitUp
Dziękuje za to że tłumaczysz :) KOCHAM TO OPOWIADANIE :D
OdpowiedzUsuńCzekałam aby tak się potoczyło ;) <3 Mam nadzieję e Justin i Reagan też spróbują gdy Reagan dotrze do Justina bardziej . ;* ♥ Super rozdział ;]
OdpowiedzUsuńAWWWW TO JEST TAKIE SŁODKIE <333 KOCHAM TO ! :*
OdpowiedzUsuńO ale SWITAŚNIIE .. :D
OdpowiedzUsuńAwwww słodko *_*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny.
Czekam nn.
świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńmogłabyś informować mnie na twitterze? - @fajnypomidor
Awwwww. *o*
OdpowiedzUsuńBctincyjbu to jest htvkorvjawwww
OdpowiedzUsuńOOOOOOOOO... Jakie to słodkie.. ;3 Czekam na nowy!
OdpowiedzUsuńo.o jestem stałą czytelniczką ale jakiś miesiąc temu strona mi się zgubiła i jej znaleźć nie mogła:( Ale Justin i Regan są uroczy *-* a ten sen jej był taki, że o mało się nie żygałam FUUUJ!!
OdpowiedzUsuńMożesz mnie informować na tt? @nsn_paola
ŚWIETNE *O*
OdpowiedzUsuńTo jest trochę... Drastyczne opowiadanie, ale nie nie zniechęciło mnie to:D
Powiadamiasz na tt o nowych rozdziałach? Jeśli tak, to byłabym wdzięczna^^ - @Nikurakat
Awwww świetne. <3
OdpowiedzUsuńCo prawda bardziej wolę Reagan i Justin'a, ale to też jest fajne.
Słodkie<3
Czekam na nn<3
*.*
OdpowiedzUsuńUwielbiam to ff *.*
OdpowiedzUsuńjeśli powiadamiasz to byłabym wdzięczna @helloimcanadian
Awww.. *.*
OdpowiedzUsuńnanana kocham se to <3
OdpowiedzUsuńAww fajnie ,że Tori się zgodziła i Brandon jest szczęśliwy. :)
OdpowiedzUsuń