Rozdziały

sobota, 16 marca 2013

02. "Wygląd może być mylący."

Reagan's POV

- Witajcie w Atascadero, szpitalu dla niezrównoważonych kryminalistów. - Pani McPhee zwróciła się do nas wszystkich. 
Spoglądaliśmy to na nią, to na szpital. Wyglądał na naprawdę duży, miał około siedmiu, może ośmiu pięter. Cały budynek był biały, a w każdym oknie były kraty, więc żaden z pacjentów nie mógł uciec czy coś podobnego. Spojrzałam w moją lewą stronę i zobaczyłam ogromny dziedziniec wypełniony gromadą pacjentów. 
- Nie wyglądają jakby było coś z nimi nie tak. - Drake szepnął do mojego ucha.
- Wygląd może być mylący. - odszepnęłam.
Następnie się odwróciłam i zauważyłam ogromną bramę, mieli tutaj wszelkie możliwe zabezpieczenia. Usłyszałam ciche brzęczenie i brama się otworzyła, później na teren szpitala wjechał autobus. Przejechał kawałek dalej, a gdy się zatrzymał, momentalnie otworzyły się jego drzwi. Kilka ochroniarzy podbiegło by pomóc pacjentom w wydostaniu się z pojazdu. Cały rząd mężczyzn zakutych w kajdanki wysiadł, a ich oczy zwróciły się prosto na nas. Spotkałam się oko w oko z jakimś czterdziestoletnim pedofilem, który się do mnie uśmiechnął, a wtedy natychmiast odwróciłam wzrok starając skupić go na czymś innym do czasu, aż wszedł do środka szpitala.
- O hej, myślę, że ktoś Cię polubił! - Drake szturchnął mnie w ramię i głupkowato się zaśmiał.
- Zamknij się! - krzyknęłam i uderzyłam go pięścią w tors. 
Zaczął się śmiać jeszcze głośniej, aż w końcu złapał się pod boki z bólu. Po około pięciu minutach w końcu skończył i spojrzał na mnie.
- Nie martw się kochana, nie pozwolę nikomu Cię dotknąć. - uśmiechnął się obejmując mnie swoimi silnymi ramionami w talii. Zaśmiałam się tylko i wciąż stałam w bezruchu.
- Dobrze, uważam, że powinniśmy wejść do środka. - powiedziała Pani McPhee.
Drake momentalnie mnie puścił i wszyscy ruszyliśmy w kierunku wejścia. Pchnęliśmy wielkie drzwi od frontu i weszliśmy do środka. Wszyscy zaczęli się rozglądać, aby lepiej zapoznać się z tym gdzie jesteśmy. Była tam duża zamknięta brama na lewo od nas.
- Jak mamy się tam dostać? - zapytał Daniel, szarpiąc za bramę, która ani drgnęła.
- Nie tak, idioto.. - mruknął Drake.
- Język! - upomniała go nauczycielka.
- I Ty jesteś stażystą lekarza? - zapytałam.
Drake zaczął się śmiać, a Daniel zwrócił się ku mnie.
- Zamknij się. - powiedział szorstko.
Nagle otworzyły się drzwi i wyszła do nas kobieta w krótkich, czerwonych włosach.
- Witam. Wy musicie być ludźmi z Bay Port? - zapytała, podchodząc bliżej nas.
- Tak, tak. To my. - Pani McPhee odparła dumnie.
- Dobrze. Jestem Cheryl. Oprowadzę Was po budynku. To jest wejście do reszty szpitala, będziecie potrzebować takiej karty jak moja - zastopowała, pokazując nam białą kartę ze swoim imieniem i nazwiskiem, zdjęciem oraz stanowiskiem na którym była. Cheryl umieściła swoją kartę w środku i brama się rozsunęła. Odwróciła się twarzą do nas.
- Ten szpital liczy ponad tysiąc osób, jednak tylko 600 z nich to pacjenci. - powiedziała nam.
- To nie ma sensu.. - Daniel rzucił jej pytające spojrzenie.
- Um.. Za pacjentów uważamy tylko tych ludzi, których możemy pomóc, pedofile i mordercy nie mogą być traktowani jako zwykli pacjenci. - skwitowała.
- Dlaczego według Was nie możecie im pomóc? - chłopak wciąż dopytywał.
- Cóż.. Oni nie trzymają się przy zdrowych zmysłach, gdy to robią, a kiedy to robią to działa jak fetysz, według nas później nie są w stanie się powstrzymać. - wyjaśniła.
- Och.. - odparł zaskoczony.
- Ktoś ma jeszcze jakieś pytania? Jest coś co chcielibyście wiedzieć? - zapytała, patrząc na nas wszystkich. Niepewnie uniosłam dłoń w górę.
- Um.. Czy mogłabyś nam dać kilka pobocznych informacji o tym miejscu? - zapytałam, odpowiedziała uśmiechem, po czym zaczęła opowiadać.
- Oczywiście kochanie. Cóż, Atascadero State Hospital został otwarty w 1954, jako państwowa placówka, w oddzielnym sektorze kryminalistycznym zakładu psychiatrycznego. Jest w strefie bezpieczeństwa, co pewnie zdążyliście zaobserwować.. Pacjenci są kierowani do szpitala przez Sąd Najwyższy, Izbę Więzienia lub Departament Zmian.
- Czy kiedykolwiek ktoś tutaj umarł lub został zamordowany? - Daniel zadał kolejne pytanie.
- Daniel, zadajesz za dużo pytań, jestem pewna, że zaczynasz irytować Cheryl tak samo jak mnie. - w końcu odezwała się Lainey, a Cheryl się zaśmiała.
- Nie ma sprawy, to jest w porządku. I tak.. Osiem miesięcy temu jeden z naszych pacjentów został zamordowany.
- Jeśli nie masz nic przeciwko bym zapytał.. Co się stało i kto to zrobił? - zapytał Drake.
- To był 19-latek, Justin Bieber.. Udusił 22-letniego Davida Johnson ręcznikiem.. Justin jest znany jako jeden z najniebezpieczniejszych osób tutaj.
- Dlaczego go udusił? - dopytywała się Pani McPhee.
- Justin jest bardzo porywcznym człowiekiem. Mają wyznaczony czas na branie prysznica i David zużył połowę czasu Justina. Nie spodobało mu się to i udusił go ręcznikiem. - skwitowała.
Nikt z nas nie powiedział nic więcej. Chyba wszyscy byliśmy w szoku jak niepohamowani ludzie tutaj aktualnie przebywają.
- Jeszcze jakieś pytania? - w końcu Cheryl przerwała ciszę, automatycznie potrząsnęliśmy głowami w odpowiedzi, że nie. 
- Dobrze, chodźmy. - poinstruowała nas by iść za nią. 
Kobieta poprowadziła nas wzdłuż korytarzem. Zatrzymaliśmy się pod drzwiami, wtedy przekręciła gałkę ujawniając wyjście na schody.
- Uważajcie na stopnie. - ostrzegła nas.
Wszyscy weszliśmy po schodach, a Cheryl znów wyciągnęła swoją kartę. Zeskanowała ją i drzwi się otworzyły. Naszym oczom ukazał się wielki, okrągły pokój. W pokoju byli policjanci, ekrany telewizorów dzięki którym mogli monitorować kamery w budynku oraz kilka innych sprzętów policyjnych. 
- To jest pokój strażników. To tutaj 600 oficerów przygotowują się na swój dzień, obserwują poszczególne miejsca i tak dalej. Który z Was to stażysta policji? - zwróciła się do nas.
- Ja. - Drake uniósł rękę ku górze i uśmiechnął się niepewnie.
- Dobrze, - uśmiechnęła się. - to tutaj będziesz codziennie przychodził by się przygotować i pilnować bezpieczeństwa. - wyjaśniła.
- Mam pytanie.. - odezwała się Lainey.
- Co takiego? - Cheryl przeniosła na nią swój wzrok.
- Czy dostaniemy te karty? 
- Wszyscy dostaniecie po jednej na koniec oprowadzania.
Lainey skinęła głową. 
- Jakieś pytania odnośnie tego pokoju czy idziemy dalej? - spytała kobieta.
Wszyscy spojrzeliśmy jedno na drugiego, aby sprawdzić czy ktoś ma pytanie zanim Cheryl cofnęła się i otworzyła drzwi. Wszyscy zeszliśmy na dół i wróciliśmy na ten sam korytarz co poprzednio. 
- Gdzie teraz idziemy? - zapytał Daniel. 
Wskazała w kierunku windy i podeszliśmy do niej. Wcisnęła przycisk "do góry". Wszyscy cierpliwie czekaliśmy, aż drzwi się otworzą, a kiedy to zrobiły, weszliśmy do środka. Wcisnęła przycisk drugiego piętra. Kilka minut później, drzwi otworzyły się po raz kolejny. Wszyscy wysiedli i zlustrowali wzrokiem pomieszczenie. Było tam pełno pokoi po obu stronach korytarza. Z boku stało biurko gdzie siedziało kilka pielęgniarek i lekarzy. 
- To jest piętro lekarskie. Głównie dla chorych pacjentów.. Jak na przykład Ci, którzy zostali poważnie ranni lub się rozchorowali czy coś w tym stylu. Kto z Was jest stażystą doktora? - zapytała.
- To moje stanowisko. - Daniel wskazał na samego siebie.
- Cóż, to jest piętro na którym głównie będziesz spędzał całe dnie, pomagając i lecząc pacjentów. - uśmiechnęła się.
- Coś, co uwielbiam robić. - chłopak od razu dodał z uśmiechem.
- Okej.. - odparła Cheryl, która najwyraźniej była nieco zirytowana.
- Mam pytanie. - powiedział Drake.
- Tak? 
- Jak wielu pacjentów tutaj trafia na dzień? - zapytał.
- Powiedziałabym, że około pięćdziesięciu lub sześćdziesięciu. - odpowiedziała Cheryl. 
- Dlaczego tak wielu? - zapytała Lainey najwyraźniej zdziwiona.
- Często dochodzi do starć między pacjentami. Większość ludzi tutaj jest zbyt krótko hartowana i zbyt łatwo się denerwują co powoduje sprzeczkę, później bijatykę i ktoś zawsze ulegnie kontuzji, wtedy muszą tutaj przyjść. Oczywiście choroby akurat biorą się znikąd. - odpowiedziała momentalnie.
- Kiedy zaczniemy? - dopytywał Daniel.
- Daniel, swoimi wszystkimi pytaniami zaczynasz mi działać na nerwy. - wymamrotałam.
- Cóż, chcę wiedzieć jak najwięcej.
- Racja, aż ZA dużo. - przewróciłam oczami.
Zignorował moją dogryzkę i spojrzał na Cheryl, oczekując od niej odpowiedzi.
- Najprawdopodobniej zaczniecie od jutra.. Jeszcze jakieś pytania zanim wyjdziemy? - zapytała.
Wszyscy pokręciliśmy głowami. Odwróciła się i ponownie nacisnęła przycisk windy z napisem "do góry". Po tym jak zwykle drzwi się otworzyły i wszyscy wepchnęli się z powrotem do windy. Nacisnęła guzik trzeciego piętra i czekaliśmy, aż winda ruszy. Następnie drzwi się rozsunęły i wysiedliśmy na kolejnym piętrze. 
- To jest oddział psychiatrii. To jest dla wszystkich tych, którzy cierpią na chorobę psychiczną. Właśnie tutaj psychiatrzy starają się im pomóc. Kto jest stażystą na ten oddział?
- Ja! - prawie krzyknęłam, a ona się roześmiała.
- Ktoś jest najwyraźniej podekscytowany, hm? Oczywiście będziesz pracować tutaj.
Zaczęłam się rozglądać, aby móc lepiej się przyjrzeć gdzie będę pomagać. Piętro trochę wyglądało jak to poprzednie. Tyle, że tutaj był inny kolor ścian i nie było recepcji.
- Masz jakieś pytania? 
- Um.. Nie. - odparłam.
- W porządku. W takim razie, następne piętro. - roześmiała się, wskazując kciukiem za siebie.
Znów wróciliśmy do windy. W końcu udało nam się dostać na czwarte piętro. Kiedy wyszliśmy, pierwszą rzeczą, która rzuciła nam się w oczy był ogromny pokój pełen różnych rodzajów leków. Trzeba było mieć kartę, aby dostać się do pokoju. Stała tam kobieta o blond włosach, zajmując się własnymi sprawami. Zauważyła nas wychodzących z windy i zaprzestała poszukiwań. Podeszła do okienka i wystawiła przez nie głowę.
- Cześć, jestem Tori. - uśmiechnęła się serdecznie.
- Tutaj znajduje się apteka szpitala. Tori odgrywa tutaj dużą rolę. Gdyby ona nie wydawała tutaj leków, najprawdopodobniej byłoby to najniebezpieczniejsze miejsce na Ziemi - powiedziała nam Cheryl.
- Wy musicie być nowymi stażystami.. Kto będzie ze mną pracował? - zapytała Tori.
- To będę ja. - Lainey podniosła swoją rękę, a blondynka się uśmiechnęła.
- Nie mogę się doczekać, aż zaczniemy. 
- Ja też. - odpowiedziała jej.
- Dlaczego miałoby to być najniebezpieczniejsze miejsce, gdyby pacjenci nie brali swoich leków? - zapytał Drake.
- Lekarstwa każdego z pacjentów uspokajają ich na chwilę.. do tego stopnia, że nikomu wtedy nie szkodzą. - wyjaśniła mu Tori.
- Och.. - odpowiedział, kiwając przy tym głową.
- Czy oni tutaj jedzą? - zapytał Daniel.
Miałam ochotę uderzyć go w tył głowy za zadawanie głupich pytań. 
- Um, tak.. Właściwie to stołówka jest na piątym piętrze. Idziesz w dół korytarzem, - wskazała na korytarz za nami - i skręcasz w lewo, musisz przejść kawałek schodami i jesteś na miejscu. - poinstruowała.
- Och, w porządku. - odpowiedział.
- Mam pytanie.. - powiedziała Lainey.
- Tak? - zapytała jej Tori.
- Ile pigułek dziennie wydajesz?
- Hm, - zastanowiła się przez chwilę - około dwunastu tysięcy. Każdy pacjent bierze średnio 12 pigułek na dzień. 
- Wow - wymamrotaliśmy wszyscy.
- Jeszcze jakieś pytania? 
Żadne z nas nie miało więcej pytań, nagle dla wszystkich stały się interesujące czubki ich butów. 
- Kolejne piętro.. - Cheryl przerwała ciszę.
- Do zobaczenia. - Tori pomachała zanim wróciła do swoich obowiązków.
Weszliśmy do windy. Kobieta po raz kolejny zrobiła to samo co cztery razy wcześniej, czekaliśmy na przyjazd na piąte piętro.
- Miejcie oczy dookoła głów, na piątym, szóstym i siódmym piętrze, niektórzy mężczyźni będą chcieli z Wami zadrzeć.. Po prostu bądźcie ostrożne. - Cheryl ostrzegła mnie i Lainey. Obie przytaknęłyśmy. Drzwi się rozsunęły, wzięłam głęboki oddech przygotowując się na wszystko co mogło się wydarzyć.
- Kolejne piętra to w zasadzie tylko pokoje pacjentów i prysznice. - westchnęła nasza oprowadzająca. 
Poprowadziła nas korytarzem. Kątem oka zajrzałam do kilku pokoi. Niektórzy mężczyźni spali, niektórzy po prostu tam siedzieli nic nie robiąc. Zwiedziliśmy trochę obszaru, gdzie wszyscy siedzieli, grali w różne rodzaje gier i tym podobne. 
- No witam seksowne panienki. 
Spojrzałam w bok na faceta, który wydawał się być około trzydziestki. Mrugnął do mnie. Momentalnie odwróciłam głowę i starałam się ignorować cokolwiek miał jeszcze powiedzieć. 
- Cholera. Um, czy mógłbym Cię mieć w moim łóżku? - jeden odezwał się do Lainey.
- Może w Twoich snach. - wymamrotała szydząc z niego.
Zachichotałam cicho w komentarzu na jej słowa. Kontynuowaliśmy przechadzkę, aż do czasu, gdy ponownie dotarliśmy do windy.
- Dziewczyny, lepiej się przyzwyczajcie do tych wszystkich komentarzy.. Tutaj to jest codziennością. - ostrzegła nas jeszcze raz.
Zajechaliśmy na szóste piętro i tam się zatrzymaliśmy. Nie różniło się jakoś szczególnie. Pokoje prowadziły wzdłuż korytarza po obu stronach, aż do miejsca gdzie wszyscy mogli spędzać czas relaksując się. O ile w ich przypadku to w ogóle możliwe. Większość facetów siedziała na fotelach wpatrując się w telewizor, który znajdował się w zagłębiu ściany. Szybko obok nich przeszliśmy starając się uniknąć jakiegokolwiek zboczonego komentarza wobec nas. 
- Jak dużo pięter jeszcze nam zostało? - zapytała Lainey, gdy wróciliśmy do windy.
- Dwa. - mruknęła Cheryl, wciskając przycisk siódmego oddziału. 
Drzwi otworzyły się po raz kolejny. Szczerze byłam cholernie zmęczona tym ciągłym wsiadaniem i wysiadaniem z windy. 
- Żebyście wiedzieli.. Większość pacjentów na tym piętrze jest wyjątkowo niebezpieczna, włącznie z Justinem Bieberem.
- Chłopakiem, który zabił drugiego dusząc go ręcznikiem? - Pani McPhee odezwała się po raz pierwszy od ponad pół godziny.
Cheryl odpowiedziała tylko skinieniem głowy i znów zaczęliśmy się przechadzać po oddziale. To piętro było dokładnie takie samo jak inne, z wyjątkiego tego, że tutaj było więcej strażników. 
- Kurwa dziewczyno, ale masz fajny tyłek!
Zarówno moja jak i głowa Lainey automatycznie wystrzeliła w bok, aby zobaczyć faceta, który wyglądał na jakieś dwadzieścia, może dwadzieścia-jeden lat.
- I jeszcze ładniejszą twarz! - mrugnął.
Obydwie zaczęłyśmy z niego szydzić i odwróciłyśmy się w drugą stronę.
- Nie pozwolę żeby któryś z nich Cię dotknął podczas kiedy tu jesteśmy, jasne? - Drake szepnął i podszedł bliżej mnie.
Skinęłam głową.
- To dobrze. - uśmiechnął się, obejmując moje ramiona, momentalnie się w niego wtuliłam.
- W porządku, na następnym piętrze otrzymacie swoje karty. Chodźmy. - poinformowała nas Cheryl.
Po raz cholerny dziesiąty czy któryś tam z rzędu raz wróciliśmy do tej cholernej windy i pojechaliśmy na cholerne ósme piętro.
- Jestem już naprawdę zmęczony ciągłym wychodzeniem i wchodzeniem do tego urządzenia. - powiedział Daniel, nieco zdenerwowany, wskazując na windę.
- Obróć to w pożyteczne. - odpowiedziała mu kobieta. Poprowadziła nas korytarzem do drzwi. Wyciągnęła swoją kartę i je odblokowała. Wszyscy weszliśmy do środka.
- W czym mogę Ci pomóc? - wysoki mężczyzna zapytał z zainteresowaniem.
- Potrzebujemy kilku kart dla nich. - wskazała kciukiem na nas. 
- Dobrze. Wezmę jednego po drugim by zrobić im zdjęcia do nich. Kto pierwszy? - zapytał.
- Pójdę pierwsza. - zaoferowała się Lainey.
- Podejdź.
Poszła z nim do innego pokoju i zamknęli za sobą drzwi. Reszta z nas usiadła na krzesłach, które znajdowały się w biurze. Minutę później, moja przyjaciółka wróciła i wskazała na Daniela informując, że teraz jego kolej. Jedno po drugim wchodziliśmy do pokoju by zrobić sobie zdjęcie do naszych kart identyfikacyjnych. Około trzydziestu, może czterdziestu minut później, mężczyzna wrócił z nimi do pokoju i podał po jednej każdemu z nas. 
- Dziękujemy. - odparliśmy chórem.
- Nie ma problemu. - powiedział przed powrotem do tamtego pomieszczenia. 
Wróciliśmy na korytarz i rzuciliśmy okiem na nasze identyfikatory. 
- Ew, wyglądam okropnie na moim zdjęciu. - powiedziałam krzywiąc się.
Drake spojrzał mi przez ramię i potrząsnął głową z dezaprobatą.
- Wyglądasz wspaniale. Moje jest wstrętne. - roześmiał się i pokazał mi jego.
- Nie jest złe, - powiedziałam - Muszę zrobić temu zdjęcie by pokazać go mojemu tacie.
Sięgnęłam do kieszeni po mój telefon. Nic w niej nie było.
- Um, myślę, że mój telefon gdzieś wypadł. Nie ma go w mojej kieszeni.
- Chodź. Mógł wypaść na którymś z poprzednich pięter przed tym. - zasugerowała Cheryl.
Szybko wróciłam do.. windy i pokierowałam się na siódme piętro.  Gdy tylko drzwi się otworzyły, wyskoczyłam i zaczęłam rozglądać się we wszystkich kierunkach w poszukiwaniu mojego telefonu. 
- Czy to jest to, czego szukasz? - spojrzałam do góry na oficera, który trzymał w dłoni moją komórkę.
- Tak, dziękuję. Uratowałeś mi tym życie! - krzyknęłam i podeszłam by ją od niego wziąć, a on od razu wręczył mi telefon w dłoń.
- Znalazłaś? - zapytał Drake, kiedy grupa wreszcie mnie dogoniła.
- T...
- Wiesz, że tego nienawidzę! - usłyszeliśmy krzyki za rogiem, oficer od razu pobiegł w tamtą stronę, a my za nim. 
- Przepraszam, myślałem, że to mo-mogłoby Ci się spo-spodobać. - zająkał jakiś mężczyzna, cofając się na ścianę.
Młodszy stanął przed nim. Nie mogłam dokładnie mu się przyjrzeć, ale po jego ciężkim oddechu, mogłam wywnioskować, że nie był zadowolony. Rzucił coś na ziemię i złapał biedaka pod ścianą za kołnierz jego koszuli.
- Przepraszam! - wrzasnął.
Chłopak wyciągnął coś z kieszeni. Było to coś ostrego. Momentalnie dźgnął go w brzuch, a tamten zaczął krzyczeć. Jeden z ochroniarzy podbiegł do napastnika i go chwycił, a drugi złapał tego, który został zraniony ostrym narzędziem
- Posiłki na siódme piętro. Ktoś został dźgnięty. - krzyknął do swojego walkie talkie.
Kilka minut później,  grupa pielęgniarzy wyszła z windy z noszami. Podbiegli do oficera, który trzymał zranionego faceta i umieścili go na noszach. Szybko wrócili do windy i zabrali go na dół. Drugi oficer wciąż trzymał chłopaka, którego starał się uspokoić.
- Justin! Justin, przestań! Już dobrze. - zaczął do niego mówić.

- A więc.. Właśnie oficjalnie poznaliście najniebezpieczniejszą osobę tutaj.. Justina Biebera. - szepnęła przerażona Cheryl.
Przyglądaliśmy się temu widokowi z niedowierzeniem. Położyłam rękę na ustach. Spojrzałam w prawą stronę i zauważyłam, że wszyscy są tak samo zszokowani jak ja. Dopiero teraz na własne oczy ujrzeliśmy jak niebezpieczne jest to miejsce.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mamy drugi rozdział! Początek może nieco nużący, natomiast chyba końcówka nadrobiła za wszystko.
Justin znów wkroczył do akcji, co o tym myślicie?
Ewidentnie najczęstszym narzędziem jego zbrodni jest nóż.
A co myślicie o Drake'u i Reagan? ewjoidfgekrgjkedf

Dziękuję Wam za tak duże zainteresowanie. Za wszelkie ciepłe słowa w komentarzach,
cieszę się, że znalazło się tak spore grono odbiorców na samym początku.  
Rozmawiałam z Sydney i jest pod wrażeniem tego, że tak wiele osób to czyta po tłumaczeniu :) 
Oby tak dalej!   
 twitter: @stratfordsfame
ask: ask.fm/HeartOfBieber

10 komentarzy:

  1. Ten rozdział mnie strasznie zaciekawił. Jestem taka ciekawa co będzie dalej. I ta akcja z Justinem. I nie wiem czy powinnam ale śmiałam się z tych ludzi co gadali do Reagan i Lainey ;p Czekam na kolejne tłumaczenie :) / @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG OMG. To opowiadanie jest naprawdę genialne! Poznając postać Justina, można się nieźle przerazić i od razu nasuwa się pytanie: co połączy Reagan i Justina? dlatego też nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    + opowiadanie tak mnie zaciekawiło, że automatycznie dostałam kopniaka w dupę aby się wysilić i przeczytać po angielsku, poważnie. możesz mnie informować? @swiftieable

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDOWNE! *.* Aww... oni zobaczyli co on zrobił... strasznie jestem ciekawa co dalej bd i jak to wszystko bd wyglądało ;p
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega zacny rozdział ;o Znowu z zapartym tchem go czytałam i byłam ciekawa co Justin wywinie. Taak Drake i Reagan są świetni *_* Nie powiem, że myślałam przez chwile, że to Justin zabrał jej telefon a nie oficer go znalazł. Bardzo dziękuję, że tłumaczysz i czekam na następny rozdział- @Official_Aleksa

    OdpowiedzUsuń
  5. genialny rozdział bhkbsdfjbjcbjsdvxc.
    chcę już następny lndlfknklcnknksdnkl *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Już nie mogę się doczekać, Borze jakie to jest zajebiste a twoje tłumaczenie ! Kocham!
    Możesz informować mnie o NN? Mój Twitter @IgrzyskaSmierci

    OdpowiedzUsuń
  7. Dodawaj szybko nastepny!!7

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę świetny rozdział , już nie mogę doczekać się kolejnego . : D
    Bardzo fajnie , że tłumaczysz to opowiadanie , ponieważ zaczyna się naprawdę ciekawie , więc .. dziękuję . : *
    Czekam na kolejny . xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Końcówka najlepsza!!
    @dangerous_696

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział *.*
    lecę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń